Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2018

TK czyli `trzymam kciuki`

Obraz
      Przyznaję, że moja regeneracja nieco się przedłużyła i dlatego tak dawno nic nie napisałam na bloga. Po tym jak naładowałam (lub przeładowałam :D) baterie na wyjeździe w górach, przyszedł czas na mój ukochany dzień tygodnia- poniedziałek. Początek tego tygodnia rozpoczęłam od wizyty w Centrum Onkologii, za którym szczerze powiedziawszy nie zdążyłam zatęsknić. Tym razem miałam tam tomografię komputerową czyli w skrócie TK. Chyba każdy kto miał to badanie wie jaki dreszczyk emocji mu towarzyszy, ale uznałam, że da się jakoś inaczej rozwinąć te dwie literki. Stąd pomysł na TK czyli "Trzymam Kciuki". 

Wspomnienia z ferii

      Po niemal tygodniu w szpitalu na przymusowych feriach,  wyjście na świeże powietrze może być niebezpieczne. Jak tylko otworzyły się drzwi, poraziła mnie biel śniegu, a płuca niemal zwariowały od takiej ilości tlenu. To był jak dotąd mój najdłuższy pobyt na oddziale, bo np. po operacji wypisano mnie już kolejnego dnia do domu. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że czwarty stopień podwyższenia kinazy wymagał odpowiedniego leczenia i obserwacji, dlatego bez marudzenia położyłam się na szpitalnym łóżku.

Remis

     Wciąż leżakuję w szpitalu i chłonę sterydy żeby porządnie stanąć na nogi. Wczoraj dobrą wiadomością było to, że nastąpiła poprawa w wynikach, ale nadal do normy mi brakuje. Czas powiedzieć jak bardzo źle było- zostałam przyjęta na oddział z wynikiem ponad 2862 (tak, dobrze wpisałam liczbę) kinazy, przy normie powiedzmy ok. 145. Jeśli jutro dalej będzie pięknie spadał ten wynik, to może przejdę na sterydy doustne, tak na zagryzkę do innych płynów. Dzisiaj rano był obchód. Nie ma to jak tylu gości w białych kitlach na raz w jednej sali, kiedy wygląda się jak po włożeniu głowy do ula. Niestety, potwierdziły się moje przypuszczenia...

Blue Monday

Obraz
     Dzisiaj rano dodałam na stronie Czarnego Raczka na facebook'u post "Ponoć dzisiaj jest Blue Monday czyli najbardziej depresyjny dzień w roku. Jak dla mnie to zwykły Wlewodzień i nie ma co poddawać się myśli, którą ktoś wymyślił, tylko z uśmiechem rozpocząć nowy tydzień.". Trochę się u mnie pozmieniało od tamtej pory, ale wciąż, choć z trudem, staram się podnosić do góry kąciki ust. Niestety, lekarz zadecydował abym została na jakiś czas w szpitalu, a przymusowe ferie mogą przedłużyć się nawet do tygodnia.

Sinusoida

Obraz
     Coś czuję, że dzisiaj klawiatura będzie dla mnie niczym worek treningowy. Niestety, ostatnio fizycznie nie czuję się najlepiej, co bardzo mnie denerwuje. Nigdy nie ma dobrego dnia na ból, zwłaszcza na taki intensywny, ale okres w którym zbliża się sesja egzaminacyjna, a ja do oddania mam pierwszy rozdział pracy licencjackiej, to z całą pewnością jeden z gorszych jakie mógł sobie wybrać mój organizm. Z jednej strony to chyba dobrze, bo jak wspomniałam w ostatnim poście, oznacza to, że leki działają, ale czasami tak bardzo chciałabym żeby moje życie wyglądało tak jak przed tym kiedy na zwykłej kartce formatu A5 odczytałam wynik biopsji - czerniak.

Dobrze.

      Ostatnio za wcześnie się pochwaliłam, że nie odczuwam żadnych skutków ubocznych po wlewie. Chyba nie powinnam tak mówić na głos, bo mój organizm najprawdopodobniej umie słuchać. Czasami kiedy ktoś pyta ( a często spotykam się z tym pytaniem), jak się czujesz? lub jak samopoczucie? patrząc mi głęboko w oczy, odpowiadam - dobrze, ale pod tym słowem zawsze kryje się milion innych.      Jednym z pierwszych pytań jakie poznaje ktoś kto uczy się obcego języka jest - jak się masz? Np. w angielskim How are you? i oczywiście odpowiedź, którą niemal trzeba wyryć na blachę I`m fine, thank you.  Nauczając dzieci w zeszłym roku, odniosłam wrażenie jakby nie wiedziały, że jest inna opcja, że można powiedzieć chociażby so so (tak sobie). Dzieci nie są głupie, niektóre nie chcą dodatkowych pytań od nauczycielki jeśli odpowiedzą, że czują się tak sobie. Od razu dopada je wizja pytań zwrotnych: a dlaczego? Co się stało? Czy coś Cię gryzie? itp.itd. Wydaje mi się, że sama się tak czasami zachowu